Zajazd Na Liwskich Mostach Bożena Sopińska.

Właścicielka niespełna rozumu- ma problem dosłownie o wszystko, nie da się z nią dogadać w żadnej kwestii. Wścibska i chamska, glupio komentuje. Jedzenie również tragiczne, pizza rozwarstwiona, wręcz surowa. Nie polecam nikomu. Service: 1

Uwaga uwaga Zamówiliśmy tu pierwszy raz jedzenie. Zaskoczyło to nas pozytywny. Jedzenie smaczne i duże porcje jak na takiego żarłoka jak ja jest ok . Obsługa bardzo miła , zorganizowana , nie trzeba było długo czekać. Pierogi podlaskie wymiatają a że ja jestem wykwintnym zjadaczopierogem to kuchnia zrobiła dobra robotę i mnie zadowolila w tej kwestii Polecam gorąco Service: 5

Kompletna porażka. Obsługa miała minę jak by byli tam uwiezieni w ramach pokuty. Leniwe, niemiłe o wszyszystko trzeba było prosić. Talerze nie zmieniane na stołach. Dania nierówne w wiejszości niesmaczne. Jadalna była tylko karkówka, niestety porcja mała 4 kluski śląskie kupne i plaster karkówki grubości 3 mm. Jedyne w pełni jadalne rzeczy to typowo barowy kotlet z piersi kurczaka z frytkami. Standard wnętrza raczej przestarzały. Za barem jest mini placyk zabaw dla dzieci. Mimo, że ciepło od wielu dni, sprzęty na zapleczu były tak brudne, zakurzone, zasyfione, że to szok. Jeżeli prowadzący to miejsce ludzie nie są w stanie wytrzeć szmatką z płynem, zjeżdżalni czy zabawki tylko leży to ubabrane po zimie... To widać, że mają to gdzieś. Całe to miejsce to raczej Januszerka niskim kosztem. To nie jest miejsce na imprezy, obsłudze nie zależy, nie przyciąga ludzi, właścicielom nie zależy. Tam można co najwyżej wpaść na frytki i browara. Za położenie blisko rzeki i okoliczną zieleń dam dwie gwiazdki. Reszta dramat. Dwa tygodnie po naszej imprezie znajoma była tam na 18, kiedy zaczęła opowiadać o miejscu w podobnym tonie jak ja powyżej od razu wiedziałem gdzie była. Zgadłem. Nie polecam.

Tragedia. Miejsce wynajęte na przyjęcie. Po wejściu przywitał nas smród smażonych ryb, wyszczerbione kieliszki, niedomyte talerze, ogólnie głęboki PRL. Obsługa bardzo niemiła i opryskliwa, a do tego leniwa, bo talerze po obiedzie stały na stołach ze 2h. Trzeba było ciągle przypominać kelnerkom, że powinny podać dania lub coś posprzątać, a goście to nie menadżerowie sali, żeby byli od pilnowania takich rzeczy. Ale najgorsze jeszcze przed nami jedzenie. Okropne, totalnie bez smaku i nieświeże. Ser na desce serów z przystawkami BYŁ SPLEŚNIAŁY (i nie mam na myśli tej pożądanej pleśni ; . Jako danie wege otrzymałam kompletnie rozgotowany ryż z elementami folii w środku i kilka kawałków ociekających olejem warzyw. Naprawdę nie wiem, jak obsłudze nie było wstyd podać coś takiego do stołu, bo ja bym tego nawet psu nie dała. Ciasto było dobre i na tym mogę zakończyć listę pozytywów tego miejsca. Odradzam z całego serca, typowy Januszex, gdzie śmierdzi, jest brudno i wszystko najgorszej jakości przez oszczędności.

Bardzo dobre jedzenie. Zestaw dnia (35 zł zupa borowikowa i kluski z serem podane z zestawem surówek wyśmienite. Porcje duże, ceny tak po 30 zł za obiad. Tak myślałem, dopóki nie zamówiłem sandacza, za którego w karcie cena 20 zł (myślałem że za porcję, a nie za 100 g , a na paragonie 60 zł. Łącznie 2 obiady z sokami wyszły 115zł. Jedzenie dobre! Ciekawa karta dań (choć większość dań z wieprzowiny . Nie trzeba było długo czekać. Ładne widoki na fontannę z ławek w ogródku. Kilka minusów do poprawy brak chusteczek na stole, zamówiony napój w karcie za 5 zł został policzony za 6 zł i na dodatek podano go w szklankach (nie widziałem butelki zatem nie wiem czy to nie był jakiejś słabszej jakości sok z kartonu .