Sprzężenie zwrotne
Przekaż informację zwrotną Co Mat lubi w Phong Hai:
Lokal w niezbyt atrakcyjnym miejscu zaraz obok ulicy. Kuchnia jednak bardzo dobra. Próbowaliśmy sajgonek oraz poleconej przez kelnera wołowiny. Sajgonki wspaniałe a wołowina mięciutka i aromatyczna. W skrócie, nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego jedzenia. Zobacz wszystkie opinie.
Lokal znajduje się na uboczu ulicy Grzegórzeckiej. Sam jego metraż jest dość mały jednakże w środku wszystko jest przytulnie zaaranżowane. Nasz wybór padł na Kurczaka w sosie słodko-kwaśnym oraz tradycyjnego Kurczaka po wietnamsku. Oba dania oceniamy na dobre (4/5), porcje spore, ładnie podane. Ceny dość przystepne, a obsługa miła.
Lokal w niezbyt atrakcyjnym miejscu zaraz obok ulicy. Kuchnia jednak bardzo dobra. Próbowaliśmy sajgonek oraz poleconej przez kelnera wołowiny. Sajgonki wspaniałe a wołowina mięciutka i aromatyczna. W skrócie, nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego jedzenia.
Jeśli ktoś przejrzał poprzednią recenzję, może być zdziwiony faktem, że znowu recenzuję niepolską kuchnię. Ale jak w pewnej komedii wspomniano, że „dziwienie się jest immanentną cechą ludzi inteligentnych” w związku z czym nie warto tracić czasu na zgłębianie mojej motywacji, aby spróbować chińszczyzny w polskim wydaniu. Tym razem jednak był to przypadek, bowiem w drodze na Targi Książki w Krakowie 2016 zahaczyliśmy ze znajomą pozdro Ewa o jedną z jej ulubionych chińskich knajpek w Krakowie. Może zanim przejdę do knajpki, to wspomnę niemnożka o Ewie Jevie – jest profesorką na pewnej uczelni, specjalizuje się w we wszystkim co dalekowschodnie Tajwan w szczególności , choć wyrosła z bliskowschodnich naukowych korzeni. Nie wiem czym mnie przekonała, żebym spróbował czegoś co raczej niewiele ma wspólnego z polską cuisine. Restauracja „Phong Hai” na ul. Grzegórzeckiej 69 znajduje się w centrum… Grzegórzek. Znaleźć możecie łatwo – wystarczy wjechać za Błękitka i dostrzeżecie restaurację schowaną za parkanem. W środku duszno a jak ma być skoro to chińska kuchnia , w czerwonej kolorystyce, trochę smoków,chińskich dekoracji i innych dalekowschodnich motywów. Głodny nie byłem, ale że sam nie znoszę jeść w samotności – zdecydowałem się wybrać coś dla siebie. Ewa wzięła wołowinę z kiełkami bambusa w pakiecie z ryżem i surówką 20PLN , ja natomiast zamówiłem banana z lodem 8PLN . No super zamówieniem z mojej strony tego nie nazwiecie, ale Ewa pozwoliła mi spróbować jej wieprzowiny. Mięso gorące, bardzo miękkie i dobrze doprawione podobno w oryginalnej kuchni wschodniej uchodziłoby raczej za wersję super łagodną , a kiełki również bardzo dobrze podgotowane. Ryż oczywiście sypki, a nie żadne tam klejące się kluchy, w związku z czym będziecie zadowoleni. Innym daniem, które mogę swobodnie polecić Żony zdaniem jest łosoć teriyaki po japońsku, porcja z wiadomymi dodatkami 30PLN . Można oczywiście poszaleć na słodko, wtedy alternatywą jest Banan sztuk 2 miękki i w lekkiej ciastowej glazurze z dodatkiem gałki lodów waniliowo-cytrynowych ? i z czekoladowym musem. Na fotce możecie dojrzeć również malinki mrożone , ale wszystko bardzo ładnie skomponowane. Porcja rzekłbym wyrazista, więc głodni nie wyjdziecie, jeśli tylko zajrzycie. Nie wiem czy będę jeszcze kosztował specjałów kuchni chińskiej – niezależnie od restauracji zresztą, po prostu nie moja kulinarna bajka. Tym niemniej mogę śmiało polecić Phong Hai, bowiem obsługa sprawna, życzliwa i uśmiechnięta. Obserwowałem siedzących obok klientów i raczej mieli radosne miny. To chyba o czymś jednak świadczy.