Sprzężenie zwrotne
Przekaż informację zwrotną Co Veronica Calvo-Schwarze lubi w Platter By Karol Okrasa:
Wystrój stricto hotelowy, dość przytulny jednak bez rewelacji, obsługa dobra, porcje małe, serwowane Dania dość małe jednak wynagradzają to forma podania i smakiem. Deser wystarczy na jeden kęs ; a pana Okrasy raczej nie zastaniemy w kuchni Zobacz wszystkie opinie.
Karta zaskakująco krótka, a jednocześnie bogata w składniki. Niezobowiązująca atmosfera, przekrój smaków w menu, klasyczna baza przełamana nowoczesnością. Obsługa potraktowała nas jak gości honorowych, bardzo miłe uczucie kiedy ktoś tak serdecznie Cię wita, a potem dostajesz jedzenie high lvl! POLECAM wszystkimi kubkami smakowymi jakie mam ;
Z okazji okrągłych urodzin partnera postanowiłam zaszaleć i jako jeden z prezentów zaprosić go na uroczystą kolację z menu degustacyjnym do restauracji w której jeszcze nie byliśmy a jednocześnie nie chodzi się codziennie. Wybór padł na Platter Karola Okrasy o którym słyszałam wiele dobrego. Restauracja może poszczycić się wyróżnieniami w Przewodniku Michelin co jest nie lada osiągnięciem. Już sam proces rezerwacji i planowania tego wyjątkowego wieczoru był bardzo miłą przygodą. Postanowiłam telefonicznie dokonać rezerwacji i doprecyzować szczegóły kolacji gdyż bardzo zależało mi na właściwej oprawie i atmosferze. Bardzo miły i pomocny pan przyjmujący moją rezerwację cierpliwie odpowiadał na moje niezliczone pytania dotyczące potraw, możliwości kombinacji czy łączenia ich w menu degustacyjne, sposobu podawania oraz cen. Sam również doradził parę rzeczy, dopytał się o szczegóły i zapewnił, że skoro to urodzinowa kolacja to szef kuchni zadba byśmy poczuli się dopieszczeni i zaproponował niespodziankę na deser. Byłam urzeczona wyjściem mi na przeciw. W dniu kolacji tak się złożyło, że dotarliśmy na miejsce pół godziny wcześniej ale bez najmniejszego skrzywienia czy wyrzutu poprowadzono nas do przygotowanego specjalnie dla nas pięknie zastawionego stołu lekko na uboczu. Został przedstawionym nam kelner który cały wieczór miał się nami zajmować i od razu przyjęto od nas zamówienie na aperitif. Nie musiałam nic mówić, niczego przypominać, nie podano nam żadnych kart wszystko było zorganizowane zgodnie z moimi wcześniejszymi wytycznymi a nawet lepiej. Partner zdecydował się na lampkę wina półsłodkiego która kelner obiecał podać trochę później gdy uporamy się już z aperitifem. W oczekiwaniu na pierwszą przystawkę kelner przyniósł nam koszyczek jeszcze ciepłego pieczywa i każdemu z nas na talerzyku szczypczykami położył po dwa ruloniki zawinięte w papier pergaminowy. Okazało się, że jest to robione na miejscu śmietankowe masło do pieczywa wspaniały pomysł. Wraz z pierwszą przystawką podszedł do nas sam szef kuchni i wyjaśnił co zostało nam podane, z jakich produktów jest zrobione, jaka to mieszanka smaków i jaka jest historia tej potrawy. Właśnie w taki sposób została nam podana każda kolejna potrawa a było ich osiem: 1. Tatar z łososia w przypalanym chili z ogórkiem gruntowym w towarzystwie marmolady z zielonego pomidora położony na puree ze szpinaku. Całość udekorowana rabarbarem sous vide 2. Carpaccio z wędzonego półgęska, dojrzała słonka w przyprawach udekorowane plasterkami truskawki. Całość posypana prażoną kaszą gryczaną wspaniały pomysł na nietypowy Popcorn : To był hit wieczoru. Tak wspaniale delikatnego i rozpływającego się w ustach mięsa przesyconego dymem z wielogodzinnego wędzenia jeszcze żadne z nas nigdy nie jadło. 3. Fois Gras na podlaskim sękaczu przypudrowane proszkiem z truskawek podane z dodatkiem jeżyn zaprawionych w redukowanym winie. Zamówione wcześniej wino wjechało na stół właśnie przy tej potrawie gdyż jak stwierdził kelner słodycz wina wspaniale pasuje do fois gras ... jak dla mnie idealny timing. 4. Śląska zupa zwana maślanką na wywarze z wędzonki doprawiona czarnuszką. Z białym serem, młodym ziemniakiem w koszulce, suszonym pomidorem i sadzonym przepiórczym jajkiem. Zupa idealnie pod mój gust: kwaskowa jak żur ale aksamitna jak śmietana, czarnuszka zwana kiedyś polskim pieprzem wspaniale dopełniała smak. 5. Turbot smażone na maśle podany z cytrynowym puree z korzenia pietruszki ozdobiony marynowanym liściem porzeczki oprószonym prażonym siemieniem lnianym. Do tego odrobina pesto z liści pietruszki oraz listki botwinki i werbeny do dekoracji. 6. Sorbet truskawkowo miętowy na oczyszczenie kubków smakowych przed głównym daniem mięsnym wspaniały i orzeźwiający pomysł na intermisso. 7. Jagnięcina pod kołderką z bułki razowej i mielonych orzeszków dębowych z pieczonym w popiele z żubrzej trawy ziemniakiem w towarzystwie sałatki z pieczonej młodej kapusty oraz grillowanej szalotki w oliwie truflowej 8. Waniliowa bazowa rolada, sernik herbaciany przykryty palonym masłem, karmelizowana nektarynka, lody z werbeny. W porcję Sebastiana wetknięta była raca urodzinowa a sam deser został wniesiony w akompaniamencie melodii Sto Lat zagranej na fortepianie. Sam szef kuchni wraz z ekipą życzył wszystkiego najlepszego z okazji urodzin a solenizant spłonął rumieńcem : EKSTRAS: To już była rozpusta namówieni przez kelnera skusiliśmy się jeszcze na kontrowersyjny eksperyment czyli sernik z koziego sera oprószony pudrem z truskawek na biszkopcie i nugacie z pistacjami a do tego gałka lodów z kaszy gryczanej. Choć nie przepadam za kozim serem to ten deser był idealną kropką nad i. Do wszystkiego sączyliśmy wodę mineralną a solenizant na sam koniec skusił się jeszcze na białą kawę które nie były wliczone w cenę kolacji. To bardzo miły gest Jedzenie pięć gwiazdek, kuchnia polska w najlepszym wydaniu , Obsługa pięć gwiazdek, bez zarzutu, Ceny trzy/cztery gwiazdki, bardzo wysokie jak na moją kieszeń.
Od dłuższego czasu chciałem sprawdzić to miejsce. Lubię dobrze zapłacić ale pod warunkiem, że doświadczam czegoś ciekawego. Tutaj dla mnie za nudno i mało odważnie wiec pytanie po co?? ... ale od początku. Umówiłem się z przyjacielem tuż przed wyjściem do kina na małą przekąskę. Na początek suche kawałki chleba, ale ok... Podszedł kelner. Pytanie: co pan poleca? było dość trudnym pytaniem jak się okazało. Przy takich cenach i aspiracjach to porównanie obsługi z innymi dobrymi restauracjami wychodzi naprawdę blado. Kelner czuł się sfrustrowany, ze zadajemy pytania a jestem przyzwyczajony, ze w takich miejscach aż chce się jeść po sprzedaniu historii i składu polecanych dań.... Wziąłem pierogi z polikami wołowymi, ogórkową na jagnięcinie a kolega przegrzebki i zupę rybną. 3 pierogi, ale bardzo dobre, miękkie a mięso rozpływało się w ustach. Ogórkowa nie w moim guście. Nie czułem ogórków a bardziej tymianek i jagnięcinę. Zupa rybna z małym kawałkiem halibuta była porządna, nic nadzwyczajnego, ale smaczna. Poczęstowałem się też przegrzebkami. Swietnie przygotowane, bardzo dobre. Pózniej wziąłem mus z serka koziego gdzie serka koziego nie było w ogóle czuć w smaku a uwielbiam. Bylem w wielu dobrych restauracjach na świecie i niestety oprócz obsługi, która przyznam pózniej spisywała się lepiej to jedzenie tez nie powala. Jak dla mnie mało ciekawych połączeń smakowych, przełamań. Nie rozumiem ocen: najlepsza restauracja w Warszawie. Czy to ktoś podstawiony czy w dobrych innych nie jadał. Nie wrócimy raczej i nie zachęcam. Zwyczajne choć dobre jedzenie z bardzo wysokimi cenami. Daję niską ocenę ze względu na rozczarowanie oczekiwaniami.
Wystrój bardzo elegancki, obsługa przemiła, jedzenie wyśmienite!! Często jadam krewetki ale te podane na pierwsze danie były fenomenalne. Wszystko smakowało super!! Polecam w 100%.
Wystrój stricto hotelowy, dość przytulny jednak bez rewelacji, obsługa dobra, porcje małe, serwowane Dania dość małe jednak wynagradzają to forma podania i smakiem. Deser wystarczy na jeden kęs ; a pana Okrasy raczej nie zastaniemy w kuchni