Sprzężenie zwrotne
Przekaż informację zwrotną Co Seven Swans lubi w Pekin Duck:
Po paru latach próbowania kaczki w polskich chińskich restauracjach po raz pierwszy poczuliśmy, że kaczka po pekińsku w Warszawie może smakować tak samo jak w Pekinie. Widok na park, oryginalny wystrój oraz fakt, że mogliśmy powylegiwać się na fajnych sofach na pewno czynią miejsce wartym odwiedzania. Gdy jeszcze od kelnera dowiedzieliśmy się, że w kuchni pracuje aż siedmiu kucharzy z Chin wiemy, że wszystko było nap... Zobacz wszystkie opinie.
Byłem tutaj w ubiegłym roku w okresie letnim, pod koniec lipca. Wiedziony głodem i chęcią zjedzenia dania kuchni azjatyckiej trafiłem do Pekin Duck. Zamówiłam danie z kurczaka, słynne gongbao chicken z orzechami ziemnymi i był to strzał w 10-tkę. Danie świetnie doprawione, chrupki kurczak z idealnie przygotowanymi kawałkami czosnku oraz chilli. Palce lizać. Chętnie tutaj wrócę popróbować innych dań kuchnii chińskiej.
Do Pekin Duck wybrałam się na ... kaczkę po pekińsku. A jakże inaczej : Już sama nazwa tego miejsca sugeruje nam, co jest tutejszą specjalnością. O tej restauracji powiedzieli mi znajomi, którzy wybrali się tu w tym samym celu. Podszepnęli, że bardzo bardzo podobną serwują w Pekinie. Więc autentyczność tego miejsca urosła jeszcze przed samą wizytą. Sama restauracja wygląda dosyć przestronnie. Być może to za sprawą tego, że stoliki nie są aż tak obok siebie jest między nimi odrobina swobodnej przestrzeni. Nie jest też aż tak bardzo kiczowato, co jest niestety zmorą chińskich restauracji w Polsce. Charakterystyczne czerwone lampiony wiszą np na zewnątrz. Kelner wręczył nam karty. Swoją drogą wyglądały dosyć imponująco. Rozmiar powyżej kartki A4, na co drugiej stronie zdjęcia potraw. Ogląda się ją tak, jakby się przeglądało album. Potraw jest dosyć sporo, oczopląs gwarantowany. W moim przypadku najlepiej jest chyba przyjść zdecydowanym : Oczekiwaniu na kaczkę po pekińsku towarzyszyło lekkie podniecenie. Otóż tej potrawie towarzyszy pewien ceremoniał. Kucharz przychodzi do Waszego stolika z całą kaczką i na Waszych oczach kroi ją na równe plastry. Jest przy tym bardzo dokładny oraz niezwykle skupiony. Widzieliśmy kątem oka, jak to wyglądało przy innym stoliku i czekaliśmy na swoją kolej : I gdy doczekaliśmy się, ja obserwowałam precyzję azjatyckiego kucharza, a także spokój i opanowanie. Kawałki pokrojonej kaczki kucharz ułożył na kaczych półmiskach. Kelner przyniósł nam lotosowe placki, śliwkowy sos oraz paski ogórka i cebulki. Następnie objaśnił wszystko, krok po kroku, jak się zabrać do kaczki. Danie najlepiej zjeść rękoma. Wpierw ostrożnie wyjąć placek z parnika, uważając, aby przypadkiem nie wziąć dwóch. Placki są cieniutkie, więc na początku branie dwóch sztuk zamiast jednej jest nieuniknione. Następnie najlepiej jest posmarować placek sosem i dodać resztę składników a następnie zrulować, jak naleśnik. I na koniec najlepsza część jedzenie : Kaczka była bardzo fajnie przyprawiona. W ogóle wszystko się dobrze się ze sobą komponowało. Tak nam to wszystko zasmakowało, że kelner donosił nam placki, sos i warzywa. Myśleliśmy, że taką całą kaczką na dwoje się nie najemy, a wyszło zgoła odwrotnie. Wyszliśmy nie tylko najedzeni, ale i zadowoleni. A więc nie dajcie się zwieść, że kaczka po pekińsku to mięso na ryżu zalane sosem surówka z kapusty : Rzeczywistość jest zupełnie inna!
To był spontan. Długie godziny na placu zabaw z siostrzenicą wyciągnęły ze mnie mnóstwo energii. Pojawił się wilczy głód. Nie mieliśmy ochoty na karkówę anie kiełbachę. Siostra rzuciła że nieopodal jest podobno niezły chińczyk. Ok. Widziałam tam wielu lokalsów więc się zgodziłam żwawo. Była godzina 14 sta w środku pusto, ale 5 stolików z 6 na skarpie było już zajęte. Karta z dużymi obrazowymi zdjęciami potraw. Oglądając ją jedni z klientów właśnie dostali wielką kaczkę po seczuańsku na dymiącym półmisku. Inni goście chwalili się, że przyjechali specjalnie do restauracji z Konstancina. Te wydarzenie pozytywnie nas nastawiły na przyszłość. Kelnerska obsługa bez zastrzeżeń, szybko sprawnie. Chcieliśmy pierożkowe startery, ale kelner uprzedził, że trzeba będzie na nie długo czekać. Głód nie pozwolił na zbędne minuty opóźnienia. Jak się okazało później słusznie bo i tak wszyscy się najedliśmy. Ja zamówiłam zupę Won Ton właśnie z pierożkami. Była przepyszna. Była z nami 4 letnia dziewczynka, więc kelner rozdając nam pałeczki do drugiego dania rozsądnie podał widelec dla małej. Z drugich dań jedliśmy smażoną fasolę z wołowiną, była pyszna, ale dla mnie za ostra nie było informacji przy potrawie o ostrości. Kolejne danie to polędwiczki z grzybami shitake tu z kolei potrawa zbyt mało wyrazista. Dwie zupy, dwa drugie dania i napoje. Rachunek 106 zł
Oj... naprawdę dobra chińska kuchnia... a jeszcze lepsza syczuańska... najlepsze mapo tofu w mieście! kucharze ogarniają! wołowinka na otro także bałdzo, bałdzo! must try! liczna (zwykle) obecność Chińczyków przy tej jakości kuchni dziwić nie może!
Figo: Do Pekin Duck trafiliśmy wraz z koroną smakosza. Wcześniej nigdy nie było nam po drodze. Miejsce jest całkiem przyjemne. Podczas naszej wizyty nie było tam żywej duszy. Czy jedzenie jest warte 50zł za danie? Trudno powiedzieć. Jednak Fagot jadł tam najlepszą chińszczyznę w życiu co z sentymentem wspomina co jakiś czas. Warto przetestować. Fagot: Kurczak Gongbao był tak dobry, że przestałem chodzić do zwykłych chińczyków. Tak teraz myślę, że muszę iść znów do Pekin Duck bo strasznie się rozmarzyłem...