Sprzężenie zwrotne
Przekaż informację zwrotną Co Carmen Schöpping lubi w Artkitchen:
W godzinach szczytu, niedaleko pracy, idealna lokalizacja, przestronne miejsce. Jednak trafienie tam może przysporzyć nie lada problemu. Karta nie zbyt obszerna, dania raczej drogie ale smak tego chłodnika był wart tej ceny! Elegancko! Super miejsce na business lunch : Zobacz wszystkie opinie.
W Art Kitchen byłam dwa razy. Miejsce ma szereg plusów. Dobrze skomponowane menu i dobra obsługa to duży plus. Co do menu. Za pierwszym razem jadłam rybę, która była absolutnie fenomenalna. Ostatnio skusiłam się na policzki z puree. O ile policzki były przygotowane z najwyższą starannością delikatne, kruche, rozpadające się w ustach o tyle puree było trochę za ciężkie. Osoby z którymi byłam zamówiły hamburgera oraz makaron z truflami i były bardzo zadowolone ze swoich dań. Ogólnie polecam na lunch w Mordorze
W godzinach szczytu, niedaleko pracy, idealna lokalizacja, przestronne miejsce. Jednak trafienie tam może przysporzyć nie lada problemu. Karta nie zbyt obszerna, dania raczej drogie ale smak tego chłodnika był wart tej ceny! Elegancko! Super miejsce na business lunch :
Miałam okazję być tutaj na firmowym lunchu. Ceny wysokie, nie ma co ukrywać. Przystawki mnie powaliły wołowe carpaccio z rukolą w czosnkowej oliwie, tatar z tuńczyka, ośmiorniczki z atramentowym risotto i krewetki z chorizo. Mniam! Samo danie główne był bez zarzutu makaron z kurczakiem i groszkiem, ale już bez takiego szału jak wcześniej. Do tego pyszne Sauvignon Blanc i voila wspaniały lunch gotowy. Obsługa jest szalenie miła i się nie obija, wystój przyjemny. Wyprawa na pewno nie na każdą kieszeń.
Mam problem z oceną, ponieważ knajpa zmieniała kilkukrotnie nazwę i szukała swojego kierunku, był Harvest, później Mokotów Bistro, teraz jest Art Kichten. Choć poza nazwą zmienia się niewiele to właśnie ta zmiana symobolizuje pewną niestabilność, nierówność bywa przepysznie i bywa też trochę gorzej . Jest to raczej lokal dla zasobnych portfeli. Mniej zasobne mogą wpaść tu na lunch menu około 25 pln. Ale menu lunchowe to loteria zdarzają się absolutne perełki, są też jednak wtopy absolutne, tą drugą zaliczyli serwując np. rizotto buraczane smak jak z sanatoryjnej stołówki, ale jadałam za te same 25 zeta takie ryby, doskonale upieczone, czy confit z kaczki, że ho ho ho pycha. W razie kulinarnych wpadek personel na sali nadrabia słabsze chwile kucharza, są na prawdę uczynni, starają się pozytywnie odpowiedzieć na większość bardziej lub mniej typowych próśb i zachcianek. Mają jednak pewniaki w karcie: ośmiornica i tatar z tuńczyka. Po prostu zawsze pycha. Ośmiornica mięciutka, ale jędrna i ze smakiem ośmiornicy, a tatar trzeba spróbować, bo opowiedzieć nie dam rady; Są ciekawi innych, nowych smaków i chwała im za to. To tu po raz pierwszy spróbowałam lodów tytoniowych. Już wiem, że więcej do tego smaku nie wrócę,: choć lody były generalnie świetne, perfekcyjna konsystencja. Nowoczesne, modne wnętrza. Dobre wina w rozsądnych cenach.
Impreza firmowa na 50 osob. Fantastyczny krem z kalafiora z prażonymi migdałami, dobry ròwnież krem z dyni z chorizo. Bardzo delikatny łosoś podany z ciecierzycą oraz przepysznym musem jabłkowym i opiekanym fenkułem. Deser niezgodny z opisem brownie z lodami czekoladowymi podano z musem o konsystencji ciepłej bitej śmietany. Mocna czwòrka, wszystko pyszne! Polecam!