Sprzężenie zwrotne
Przekaż informację zwrotną Co Kurabeznosa lubi w Akademia Smaków Ryszarda Majewskiego:
Od miesiąca dostaje catering z tej restauracji i jestem zachwycona ciekawe, dobrze doprawione dania, inspirowane potrawami z całego świata. Połączenia produktów często wydają się zaskakujące, a nawet dziwne, ale efekt zawsze jest świetny. Zobacz wszystkie opinie.
Niewielkie, prosto urządzone wnętrze. W środku nie więcej niż 15, no może 17 miejsc do siedzenia. Menu wypisane kredą na czarnej ścianie. W sumie nic nie zapowiada doznań jakie tu czekają na przybysza. Na początek – krem z kalafiora z pesto. Kalafior sam z siebie jest mdły. A tutaj dostaję w ciekawym talerzyko-kociołku ceramicznym (rączka ułatwia bardzo przechylenie i wybranie dania łyżką do końca świetnie doprawiony krem. Na wierzchu pełnego przypraw dania rozlane kilka kropli pesto i pestki słonecznika. Ja się chce nauczyć tak doprawiać kalafiory! Nie za słono, lekko ostro, może nawet lekko słodko, ale na pewno – wyraziście. Moje główne danie to quesadilla z kurczaka. Dostałem spory talerz wypełniony wieloma (8-10, nie pamiętam kawałkami świeżo zrobionej quesadilli (kuchnia widoczna jest dla gości lokalu i czułem jak się smaży i sałaty na bazie sałaty rzymskiej i pomidorków koktajlowych. Quesadilla była świetna – dużo sera, nie przesolona, nie za ostra – taka jak ma być. Dużo, świeżo i dobrze – czegóż więcej chcieć?! Na deser – pischinger. To wafle (zwane przez niektórych „andruty” przekładane masą na bazie kakao lub czekolady. Smak dzieciństwa, no i ta nazwa, która jak myślałem – dawno już wymarła wraz z pokoleniem moich dziadków. Tu przychodzi się rzeczywiście nacieszyć się smakami. Na stołach nie ma zestawów do doprawiania, może i dostaniecie je jak poprosicie (nie próbowałem , ale to szef kuchni wie co jak ma smakować i to on o tym decyduje. Z wielką przyjemnością zdałem się na jego wiedzę i umiejętności. Może ciężko tu trochę trafić, ale jak jesteście w okolicach Ronda Wiatraczna – warto troszkę się wysilić i znaleźć to miejsce – smakowo na pewno nie pożałujecie, a portfel nie ucierpi nic a nic – tym bardziej przy takich smakach : . Jeżeli Akademia będzie nie tylko 'akademią ' z nazwy – piszę się na zajęcia, bo taki szef kuchni na pewno ma czym się dzielić z adeptami kulinarnej sztuki.
Niewielkie, prosto urządzone wnętrze. W środku nie więcej niż 15, no może 17 miejsc do siedzenia. Menu wypisane kredą na czarnej ścianie. W sumie nic nie zapowiada doznań jakie tu czekają na przybysza. Na początek – krem z kalafiora z pesto. Kalafior sam z siebie jest mdły. A tutaj dostaję w ciekawym talerzyko-kociołku ceramicznym (rączka ułatwia bardzo przechylenie i wybranie dania łyżką do końca świetnie doprawiony krem. Na wierzchu pełnego przypraw dania rozlane kilka kropli pesto i pestki słonecznika. Ja się chce nauczyć tak doprawiać kalafiory! Nie za słono, lekko ostro, może nawet lekko słodko, ale na pewno – wyraziście. Moje główne danie to quesadilla z kurczaka. Dostałem spory talerz wypełniony wieloma (8-10, nie pamiętam kawałkami świeżo zrobionej quesadilli (kuchnia widoczna jest dla gości lokalu i czułem jak się smaży i sałaty na bazie sałaty rzymskiej i pomidorków koktajlowych. Quesadilla była świetna – dużo sera, nie przesolona, nie za ostra – taka jak ma być. Dużo, świeżo i dobrze – czegóż więcej chcieć?! Na deser – pischinger. To wafle (zwane przez niektórych „andruty” przekładane masą na bazie kakao lub czekolady. Smak dzieciństwa, no i ta nazwa, która jak myślałem – dawno już wymarła wraz z pokoleniem moich dziadków. Tu przychodzi się rzeczywiście nacieszyć się smakami. Na stołach nie ma zestawów do doprawiania, może i dostaniecie je jak poprosicie (nie próbowałem , ale to szef kuchni wie co jak ma smakować i to on o tym decyduje. Z wielką przyjemnością zdałem się na jego wiedzę i umiejętności. Może ciężko tu trochę trafić, ale jak jesteście w okolicach Ronda Wiatraczna – warto troszkę się wysilić i znaleźć to miejsce – smakowo na pewno nie pożałujecie, a portfel nie ucierpi nic a nic – tym bardziej przy takich smakach : . Jeżeli Akademia będzie nie tylko 'akademią ' z nazwy – piszę się na zajęcia, bo taki szef kuchni na pewno ma czym się dzielić z adeptami kulinarnej sztuki.
Lunche za 19 zł są świetne aromatyczna zupa i duże drugie danie nasycą każdego. Do tego miła obsługa, klimatyczne miejsce i mądrze dobrana karta. Polecam piwa z kija w dobrych cenach. Do tego Wi Fi i gniazdka dla chcących wpaść z laptopem.
W kilku słowach dobre jedzenie w słabej lokalizacji. Jeżeli ktoś porusza się autem, to może napotkać trudność aby zaparkować w pobliżu lokalu, a samo trafienie do Akademii jeżeli złapie nas nagły atak głodu w przeważającej ilości przypadków byłoby przypadkowe jeżeli nie planowaliśmy od samego początku aby trafić tam napełnić brzuch. Jedzenie określiłbym, że jest jak u mamy dobrze doprawione i przyrządzone z należytą starannością. Przyczepię się tylko do kremu ze szparagów, który okazał się zupą (na szczęście smaczną . Ogólnie daję słabą czwórkę.
Akademia smaku to miejsce jakich mało, jedzenie super, świetnie podane, kompetentna i miła obsługa, wystrój też bardzo ładny. Wpadajcie, warto!